Pewna holenderka projektantka ma patent dla wszystkich, którzy z powodu alergii nie mogą pryskać się perfumami. Wymyśliła ozdobną biżuterię, w której ukryła zapachy, które uaktywniają się pod wpływem ciepła ciała.
Alergia bodźcem do powstania nowatorskiej zapachowej biżuterii
Holenderka Jody Kocken zawsze była zapalona na punkcie zapachów i różnych aromatycznych akcesoriów. Jako dziecko kolekcjonowała buteleczki perfum i ich testery. Dlatego dziś wystarczy jeden wdech takich chociażby Chanel, by przeniosły ją do
beztroskich chwil z dzieciństwa. Kilka lat temu rozwinęła się u niej alergia po tym, jak naniosła sztuczne zapachy bezpośrednio na skórę. Opracowała więc serię modnych i funkcjonalnych małych „narzędzi”, które umożliwią jej dalsze delektowanie się jej ulubionymi zapachami.
Biżuteria – logiczna i estetyczna
Kocken mówi, że proces projektowania wychodzi najlepiej, gdy rodzi się z osobistego doświadczenia albo problemu. W tym wypadku potrzebowała czegoś, co przytrzyma perfumy blisko ciała, ale nie będzie go dokładnie dotykać. Stworzenie biżuterii było więc estetycznym, ale też logicznym wyborem.
Bransoletki, naszyjniki, zauszniki
Biżuterię zakłada się tam, gdzie zwykle pryskamy się perfumami, tj. za uszami, na nadgarstkach, na szyi, czasami we włosach i na ubraniu. Jak tylko mosiężna biżuteria nagrzeje się od ludzkiego ciała, zapach wydostaje się z małych otworów w kapsułkach. Holenderka nosi na sobie prototypy, by przetestować i udoskonalić finalne dzieło. Jeśli dojdzie do produkcji masowej, Kocken planuje odlać modele w złocie i srebrze, by osoby wrażliwe na metale również skorzystały z tej nowatorskiej metody aplikowania perfum.