Czy myślałeś kiedyś o instrumencie, który gra zapachy? Mimo iż nie ma dowodów na to, że kiedykolwiek taki instrument rzeczywiście skonstruowano, sam pomysł jest zdumiewający.
W czerwcowym wydaniu magazynu „Science and Invention” (nauka i wynalazek) z 1922 roku znalazł się opis raczej dziwnego, wizjonerskiego instrumentu. Całkowicie cichego, angażującego zamiast słuchu – węch. Wynalazek opierał się na teoriach doktora Septimusa Piessego, francuskiego aptekarza i perfumiarza, autora „Sztuki Perfumerii”.
Muzyka ilustracją zapachowych brzmień
Piesse często używał muzyki jako metody ilustrowania, jak pewne zapachy razem współdziałają. Jak niektóre zapachy mogą być zagrane w harmonii, podczas gdy inne rozbiegają się i są męczące dla ucha. Wreszcie, jak kombinacja określonych zapachów tworzy piękny bukiet albo odrażający swąd.
Koncert zapachów
Magazyn wspierał się koncepcją Piessego i wyobraził sobie całkiem nowy rodzaj koncertu, gdzie muzycy grają zapachy zamiast dźwięków. Na potwierdzenie wydrukowano ilustrację Franka R. Paula, na której widnieje elegancki dżentelmen siedzący przy organach. Przed sobą ma nuty prezentujące konkretne aromaty, a nad sobą butelki, które te aromaty uwalniają.
Zapachowe organy
Artykuł objaśniał wizję zapachowych organów. Połączenie określonych woni stwarzało zapach całkowicie różniący się od jakiejkolwiek kompozycji perfum. W przypadku delikatnych, kojących utworów zapachy mieszały się harmonijnie. Z kolei niezgodne aromaty wywoływały nieprzyjemne efekty i rozczarowywały publiczność.
Do tej pory nie potwierdzono, że skonstruowano te szczególne, pachnące organy. Wyzwanie dla współczesnych projektantów?